Naszą przygodę z Kos zaczynamy od wynajęcia samochodu, decydujemy się odebrać go już na lotnisku i tam też za tydzień oddać. Jak wiecie (lub nie) nie jestem zwolennikiem wypożyczania samochodu zawsze i wszędzie – bardzo często stawiamy na komunikacje lokalną lub bierzemy samochód tylko na część wyjazdu – jednak tutaj zdecydowanie polecam opcje na cały wyjazd. Komunikacja na wyspie jest i da się bez samochodu – ale będzie ciężko a wiele miejsc będzie poza waszym zasięgiem.

MIASTO KOS I OKOLICA – tutaj zaczynamy naszą przygodę z Kos. Samochodem z lotniska dojedziemy w 20-25 minut. Samo miasto jest stolicą wyspy, spokojnie zwiedzicie je w parę godzin. Warto wybrać się na Neratzia Castel – są to ozdobione rzeźbami XIV-wieczne ruiny nadmorskiej twierdzy Joanitów z panoramą portu w Kos. Główną rolą twierdzy była obrona przed Turkami. W1464 roku Joanitom nie udało się odeprzeć ataku nieprzyjaciela i do 1908 roku twierdza służyła Turcji jako koszary wojskowe. Wstęp kosztuje 3Eur – w niedzielę wejdziecie za darmo. Zwiedzanie nie zajmie wam długo – warto wejść dla przepięknej panoramy portu, widoku na miasto oraz żeby zerknąć na wybrzeże Turcji. Zaraz obok wyjścia z zamku rośnie platan zwany „Drzewem Hipokratesa„, pod którym – według tradycji – Hipokrates nauczał (drzewo ma jednak „zaledwie” 700 lat, jest to jedno z najstarszych drzew w Europie).

Cztery kilometry na południe od miasta Kos znajduje się Asklepiejon. Kompleks został wybudowany już po śmierci Hipokratesa. Mówi się, że był to pierwszy na świecie szpital i miejsce, gdzie przekazywano nauki ojca medycyny. Z Kos do Asklepiejonu można dojechać autobusem lub turystycznym pociągiem odjeżdżającym z Akti Koundouriotou. Wstęp kosztuje 8 Eur – zwiedzanie nie zajmie wam więcej niż 20-30 minut. Na mnie największe wrażenie zrobił ogród przed wejściem. Czy warto? Podjechać i zobaczyć przez płot;) Same ruiny raczej nie są warte 8 Euro.

Będąc w Kos warto wybrać się na plażę Agios Fokas i do Embros Thermes. O ile Agios Fokas jest po prostu ciekawą plażą na której warto przystanąć w drodze, o tyle ciepłe źródła, moim zdaniem, są jedną z ciekawszych atrakcji na wyspie. Jest to bardzo mała, kameralna plaża otoczona potężnymi klifami. To gorące źródło termalne wydobywające się ze skalnej groty i posiadające lecznicze działanie (zawiera magnez, wapń, potas, sód, siarkę oraz … chlor). W przedniej części plaży znajduje się słynny “seapool” z gorących źródeł osłonięty skałami. To tutaj ciepła woda – potrafi mieć 50 stopni! – miesza się z wodą morską dając nam poczucie naturalnie ciepłej kąpieli. Jest to doskonała metoda terapeutyczna dla wszystkich – zwłaszcza tych – którzy cierpią z powodu bólów mięśniowych. Wchodząc do tego źródełka poczujemy się jak w jacuzzi, a to za sprawą wydobywających się z jego dna bąbelków. Wstęp jest bezpłatny – źródła są ogólnodostępne całą dobę – podobno cudownie jest tu po zachodzie słońca ale niestety nie było nam dane tego sprawdzić. Dojechać można z miasta Kos za 2 Euro – linia numer 5. Pierwszy autobus rusza o 10:15 i jeździ co godzinę, ostatni którym możemy wrócić rusza do miasta odjeżdża o 17:40.

TIGAKI I OKOLICA – Tutaj totalnym hitem okazała się plaża Happy Flamingo – niby zwykły kawałek plaży z płatnymi leżakami, jednak poziom zaangażowania właściciela skradł moje serce. W przebierali znajdziecie kremy przeciwsłoneczne, w toalecie tampony. Małe rzeczy a zmieniają wiele. Widać, że wszystko zrobił sam – rozwiązania są proste a przy okazji genialne. Znajdziecie tu materace dmuchane, zabawki do piasku dla dzieci, prysznice z autorskim systemem podgrzewania wody:D Można też wypożyczyć deski SUP – niestety jak byliśmy wiało za mocno i nie było szansy popływać. Słone jezioro Alikes – 300 metrów od plaży flamingów możecie zobaczyć jezioro które służyło do odparowywania soli z wody morskiej. Obecnie stanowi siedlisko dla różnego rodzaju ptaków. Zimą można tu spotkać flamingi. Latem zwykle jezioro wysycha całkowicie, a jego dno pokrywa sól. W pozostałe pory roku płytka woda przybiera różne kolory – żółty, brązowy, lekko różowy, a twarda, popękana skorupa dna zamienia się w grząskie błoto. Podczas naszej wizyty prezentowało się dość średnio – niestety nie widzieliśmy żadnych ptaków i spędziliśmy tam może 5 minut. Na zboczu najwyższej na wyspie góry Dikeos leżą małe greckie wioski zwane Asfendiou – najpopularniejsza z nich to Zia. Roztacza się z niej piękny widok, a zachody słońca są spektakularne. Poza tym… bardzo przypomina nasze Krupówki. Stragany i knajpki – nie znajdziecie tu nic więcej. Wypiliśmy kawę z niesamowitym widokiem, zjedliśmy bardzo dobry grecki deser – i to byłoby na tyle. Przyjeżdża tu bardzo dużo autokarów – zwyczaj ruszają spod hotelu w okolicach 17:30 i wracają koło 21 po zachodzie słońca. Jeżeli macie chwilę warto zajrzeć do Zia Natural Park (wejście 3 Euro osoba dorosła, 1,50 dziecko) – obejście terenu to maksymalnie 30 minut, piękne widoki (jest trochę wyżej niż miasteczko Zia). W środkowej części wyspy znajdziecie jeszcze LIDO WATER PARK – o tym zrobiłam osobny post ze względu na dużą ilość zdjęć – TUTAJ.

KARDAMENA leży w południowej części wyspy. Życie toczy się tutaj wzdłuż nadmorskiej alei – z jednej strony znajdują się liczne tawerny i sklepy, z drugiej zaś niewielki port. Typowy kurort – warto zajechać chociażby na obiad. W rejon Kardameny przyciągnął nas kolejnu aquapark – AQUATICA WATER PARK – o niem również przygotowałam Wam osobny wpis TUTAJ. W dalszą podróż wybraliśmy sie do Kefalos. Po drodze, zaraz koło lotniska znajduje się miejscowość Andimachia, której główną atrakcją jest charakterystyczny grecki wiatrak, chętnie fotografowany przez rzesze turystów. Wydaje mi się, że fajniejszy znajdziecie w Kefalos. Po drodze możecie odwiedzić Plaka Forest czyli pawi raj na wyspie. W piniowym lesie żyje stado Pawi Indyjskich. Jak nazwa wskazuje pochodzi on z Indii. Te spotykane na Kosie, to ptaki powtórnie zdziczałe, ponoć przywiózł je na wyspę Aleksander Macedoński. Pawie są tu wszędzie – super atrakcja nie tylko dla dzieci. W pobliskim strumyku możecie znaleźć również żaby i żółwie wodne. Atrakcja zupełnie bezpłatna.

KEFALOS to idealne miejsce dla miłośników historii. W miasteczku można podziwiać ruiny dawnej twierdzy, antyczny pałac, bazylikę Ayosa Stefanosa czy monaster Ayiosa Ioannisa. Kefalos dzieli się na dwie części: tradycyjną wioskę położoną na wzgórzu i część nadbrzeżną o nazwie Kamari, które jest portem wioski. Przy porcie znaleźliśmy bardzo fajny, dziki kawałek plaży z samotnym drzewem, które dawało przyjmeny cień. W niewielkiej odległości od Kamari leży niewielka wyspa Kastri, na której wznosi się biało-niebieski kościół św. Mikołaja. Żeby tam dotrzeć możecie wypożyczyć rower wodny albo, jak ja z Borysem, po prostu tam popłynąć. Odległość jest niewielka, przez większość drogi osoba dorosła ma grunt – ośmiolatek spokojnie dał radę. 15 minut jazdy samochodem, po drugiej stronie wyspy znajduje się Limonas Klif – bardzo ładna plaża, my udaliśmy się tam na zachód słońca, ale jest też idealna do kąpieli.

Czy wrócimy na Kos? Raczej nie. Czy było fajnie – zdecydowanie tak! Jeżeli trafią się wam tanie bilety bierzcie:D Z atrakcji których nie zdążyliśmy zrealizować żałuje wycieczki do Turcji – do Bodrum odpływają promy z miasta Kos. Pierwotnie miałam plan zostać tam na dwie noce ale nie starczyło nam czasu. Spokojnie można to zaplanować jak jednodniową wycieczkę (pamiętajcie o paszportach i konieczności wykupienia wizy tureckiej). Chciałam jeszcze spróbować wycieczki statkiem na trzy okoliczne wyspy – jest czas na kąpiele i szybkie zwiedzenie ich jednak ze względu na małe dzieci postanowiliśmy odpuścić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.