Wiem, że niektórym się wydaje, że to prosta sprawą i w sumie tak jest:D Jednym z najważniejszych aspektów jest waga roweru i jego geometria – „tylko” tyle:D Często słyszę stwierdzenia, „co za różnica co kupię dla malucha, zaraz i tak będzie trzeba zmienić”. Jest to chyba najgorszy pomysł na jaki można wpaść. Jeżeli dorosły o wadzę np 70kg kupi sobie ciężki rower o wadze np. 20kg to „jakoś” przeżyje. On dalej będzie stanowił tylko 28% masy jego ciała. Dla 5-cio latka który waży 20kg można kupić rower ważący 13,5 kg (20” tzw. wiodącej marki 😉 )! To jest 67,5% masy jego ciała! Myślę, że żaden dorosły nie chciał by roweru o wadze 45-50kg. Już sama waga jest ogromnym problem – jeździ się trudno i właśnie ciężko. Często brak przerzutek (4-5cio latki spokojnie oganiają!) i podjechanie pod górkę graniczy z cudem. Bardzo często dostaję od Was pytania, jak to robię, że chłopacy tak chętnie jeżdżą. Zawsze moim pierwszym pytaniem jest o rower dziecka. Praktycznie zawsze słyszę „kupiliśmy jakiś tani na początek, jak załapie pomyślimy o czymś innym, albo jak podrośnie, albo…” no i tu pojawia się problem – najprawdopodobniej dziecko po prostu nie będzie chciało jeździć.

Drugim bardzo często popełnianym błędem jest kupowanie roweru „na zapas”. Faktycznie, dłużej postoi w garażu 😉 Szczególnie, w sytuacji, w której maluch nie jeździ zbyt dobrze za duży rower to morderca dla tej pasji. Zanim zdąży się nauczyć, jak poprawnie hamować, zatrzymywać się i ruszać, zniechęci się.

Na rynku dostępnych jest parę modeli, które świetnie się sprawdzą. Najczęstszym argumentem jaki pada na „nie” – w sumie jedynym – jest cena. Niestety zaprojektowanie (bo to nie takie proste zrobić rower ważący np. 7,8kg przy 20” kołach) dobrej geometrii, użyć lekkich komponentów (dobra piasta, antypoślizgowe pedały, specjalnie dopasowane, lekkie siodełko itp.) kosztuje. Do tego dochodzi produkcja – my postawiliśmy na rowery PUKY, które są produkowane w Niemczech od ponad 70-ciu lat. Jeżeli coś się zepsuje, można to naprawić – wymienić część nawet w modelach mających 10 lat! Sprawdzone, najnowocześniejsze laboratoria gwarantują stałą jakość rowerów. Cena jest argumentem, z którym ciężko dyskutować ale może to byś świetny pomysł na duży prezent od rodziny np. na urodziny, komunię, od Mikołaja – można np. poprosić o gotówkę na dwie okazję i w ten sposób kupić jeden duży prezent. Rozwiązaniem jest też rynek wtórny – chociaż z tego co wiem rowery PUKY znikają tam od razu jak się pojawią – jednak komuś się udaje 😀 Jest to też sprzęt, który jest bardzo wytrzymały – my już mamy modele, na których jeździł Borys, potem Igor a teraz Ragi – i dalej wyglądają świetnie. Może dla tego tak ciężko kupić je z drugiej ręki – zostają w rodzinie na długo 😀

Jeżeli zastanawiacie się nad rozmiarem – bardzo wam polecam zajrzeć na stronę PUKY – tam są wymiary przy każdym rowerze – zawsze jest to mój główny wyznacznik i zawsze wybieram dobrze. Nie próbujecie kupować „na wyrost” – to tylko pozorna oszczędność, szkoda inwestować w sprzęt, który będzie stał i się kurzył 😉

Tutaj możecie zobaczyć na przykład różnicę miedzy rowerkiem 12 cali i 16 cali – 12” jest z założenia od 96 cm a 16” od 105 cm wzrostu. Jako, że mamy oba mogłam spokojnie go przymierzyć – 16” jest na granicy – młody ma 103-4 cm i ma problem z zatrzymywaniem się bo dotyka ziemi tylko czubkami palców. To jest najlepszy dowód na to, że zgodnie ze specyfikacją jest polecany od 105cm – dzięki starszym braciom chłopak ma wybór – ale na pierwszy rower zdecydowanie polecam wybrać zgodnie z zaleceniami – nauka od zera nawet na trochę za dużym rowerze może stwarzać zupełnie nie potrzebne problemy.

Puky LS-PRO 20″ Igor dostał na 5-te urodziny. Waży on tylko 7,8kg! i ma aż 7 przerzutek – młody jest w stanie sam go podnieść, przenieść jak istnieje taka potrzeba. Wsiadł i pojechał… po prostu 😀 co więcej, dystanse 10-15 km są dla niego normą, nie ma problemu podjechać pod górkę, nie męczy się (o ile nie szaleje i nie ściga się z bratem 😉 ), wbrew moim obawą korzystanie z przerzutek opanował praktycznie od razu – zresztą, raz podjechał pod górkę na „złej” i teraz już świetnie pamięta żeby zmieniać i ułatwiać sobie życie.

Najważniejszy morał z tego jest taki, że dobry rower to 50% sukcesu w nauce jazdy u dzieci. Jak nie więcej 😉 Raz rozbudzona miłość do tego sportu zostanie z nimi na długo – zatem pomóżcie im dobrze wystartować 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.