Wpadliśmy ostatnio na jak się okazało genialny pomysł i postanowiliśmy wybrać się z chłopakami pod namiot 😀 Jak Radek pierwszy raz usłyszał o moim pomyśle to bardzo żałuję, że nie zrobiłam mu zdjęcia 😉 Wiecie jest to typ, który marudzi, że w takich spartańskich warunkach jak hotel *** ciężko mu wytrzymać 😉 więc namiot wydawał się faktycznie pozycją ekstremalną ;))) W każdym razie dał się w końcu namówić. Dzieciaków nie trzeba było za bardzo przekonywać? (tak, tak wiem… poważnie *** i marudzi;) ).

Naszym pierwszym wielkim zaskoczeniem był niesamowity wybór namiotów. Kiedyś bardzo lubiłam takie wypady ale niestety mówimy tu o czasach tak odległych, że namioty typu „iglo” były wtedy totalną nowością :). Posiadanie takiego było marzeniem wszystkich 😀 jak się można domyślić sporo się zmieniło od tamtych czasów – bardzo spodobały mi się namioty z dwoma sypialniami. Ale na takie rozwiązanie z chłopakami jest troszeczkę za wcześnie i zdecydowaliśmy się na wersję z jedną sypialnią czteroosobową i przedsionkiem, w którym w razie czego można byłoby przeczekać np. deszcz. Rozkładanie takiego namiotu trwa dosłownie 5 minut:D no może 7 ;)))

jak byście też szukali namiotów to zajrzyjcie koniecznie tutaj Namioty -duży wybór Znajdziecie tam wszystko – w dodatku w super cenach 😀
Na pierwszy ogień postanowiliśmy zrobić krótki wypad. Nasze obawy były zupełnie bezpodstawne 🙂 Najbardziej bałam się czy chłopaki nie rozmyślą się i będą w ogóle chcieli spać w namiocie ale okazało się, że ten pomysł bardzo im się podoba. Borys zakochał się w swoim śpiworze i w ogóle nie chciał się z nim rozstawać 😀 Bardzo polecam takie rozwiązanie – raz, że śpiwór jest bardzo praktyczny przy takich wypadach a dwa – dzięki swojemu design’owi od razu zdobywa serca dzieci:D Borys wybrał krokodyla ale jest też np. słonik – zerknijcie tu Sport Bazar. A tu nasz krokodyl: 😀

 

Jedynym minusem spania w namiocie było to, że już o 6 rano Igor stwierdził, że skoro jest tak jasno to nie ma mowy o spaniu – chociaż nie wiem czy to taka wada, bo dzięki tak wcześniej pobudce mogliśmy pokazać chłopakom co to rosa :D. Chłopakom tak spodobało się ognisko, że zażyczyli sobie żeby rozpalić je od razu jak tylko wstali i w ten sposób jedliśmy kiełbaski pieczone w ognisku na śniadanie – dzieciaki miały większą radochę niż przy jakimkolwiek śniadaniu w hotelu ;))
Wizyta na łonie natury spodobała się nam tak bardzo, że niedługo wybieramy się jeszcze raz 😀

A ubranka najlepsze na wszystkie możliwe pogody znajdziecie u REIMA  Swoją drogą będę musiała chyba wam zrobić dodatkowy wpis o tych ubrankach bo bez nich nie wyobrażam sobie życia ;))))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.